Żal, że nie można być wszędzie

Noc Muzeów w Befaszczocie, pracownica robi pędzle Noc Muzeów w Befaszczocie, fot. Paweł Sowa / Wydział Prasowy UMBB

Jak zawsze dużym zainteresowaniem cieszyła się Noc Muzeów w Bielsku-Białej. Na 10 i 11 maja darmowe atrakcje z tej okazji przygotowało ponad dwadzieścia placówek. Każdy znalazł coś dla siebie – były galerie, teatry, muzea, cmentarze, kościoły, Ratusz, biblioteka i fabryka. Jak zawsze też wielki żal, że nie można być wszędzie i na coś trzeba się tej nocy zdecydować.

Historia szczotek i pędzli

Na pewno nie żałowali ci, którzy znaleźli się w jednej z sześciu grup zwiedzających Fabrykę Szczotek i Pędzli Befaszczot, po raz pierwszy otwierającą swoje podwoje w Noc Muzeów. W progach firmy przy ulicy Ignacego Jana Paderewskiego 7 witali ich Joanna Bierówka i Tomasz Bierówka z kadry zarządzającej oraz historyk Jacek Kachel.

- W 1876 roku, czyli w tym samym czasie, kiedy Aleksander Graham Bell wynalazł telefon, bracia Albert i Erich Sennewaldt zakładają fabrykę szczotek i pędzli pod nazwą Gebrüder Sennewaldt. Od samego początku fabryka produkuje szczotki do użytku domowego, czyli wszelkiego rodzaju szczotki do butów, ubrań, dywanów, lamp naftowych, powozów - bo takie były czasy i takie zapotrzebowanie. Od samego początku fabryka była zlokalizowana w miejscu, w którym teraz jesteśmy – mówił dyrektor generalny Befaszczotu Tomasz Bierówka. – Co jest znamienne? Od samego początku fabryka produkuje swoje wyroby nie tylko na rynek lokalny, ale również zagraniczny. Do tego stopnia cieszyły się one uznaniem, że Gebrüder Sennewaldt otrzymało tytuł dostawcy dworu cesarskiego w Wiedniu, jako jedna z nielicznych fabryk – bo był to bardzo prestiżowy tytuł. Znakiem towarowym najwyższej jakości był znak leżącego jelenia – tłumaczył.

Ciekawostką jest to, że materiały wykorzystywane do produkcji już od początku funkcjonowania fabryki zjeżdżały tu z całego świata. Była to nie tylko świńska szczecina, ale też włosie końskie i kozie, pochodzące od borsuków, skunksów, kun i niedźwiedzi; włókna naturalne: kokos, korzenie ryżowe, włókna palmowe i włókna trzciny cukrowej.

Befaszczot działa na rynku nieprzerwanie od 149 lat. Zwiedzający mogli zobaczyć zrewitalizowane budynki i wewnętrzny dziedziniec, które skrywają unikalne piękno; zobaczyli archiwalne zdjęcia, katalogi z lat 30. XX wieku, faktury, książki zamówień, pamiątki i dawne maszyny – niektóre z nich zostały uruchomione specjalnie na tę okazję (np. maszyna automatyczna do produkcji szczotek do smołowania i teru, która wykonywała 70 sztuk na godzinę, rok produkcji 1965). Zobaczyli również nowoczesne wnętrza i dowiedzieli się, jak dziś powstają szczotki i pędzle. Fabryka przygotowała pokazy tradycyjnego wykonywania pędzli i szczotek – rzemiosła, które wciąż żyje. Tak nadal tworzone są np. pędzle pierścieniowe – używane do malowania jachtów czy szczotki do czyszczenia maszyn.

Pedanteria

Historię związaną z Pedanterią przy obecnej ulicy 11 Listopada 63b, czyli dawną pralnią chemiczną działającą na potrzeby KL Auschwitz-Birkenau, w której pracowali przywożeni na miejsce więźniowie obozu, opowiedział uczestnikom Nocy Muzeów historyk Jacek Proszyk. Mimo deszczu za dawną brama Pedanterii zgromadziło się bardzo wiele osób.

Był taki czas, że pralnia chemiczna w Białej obsługiwała właściwie tylko KL Auschwitz-Birkenau.

- W związku z tym ciężarówki z obozu przyjeżdżały tu nawet cztery razy w tygodniu. Poza żołnierzami, do obsługi przywożeni byli też więźniowie. I tu zaczyna się historia o pomocy, jaką oferowali im polscy mieszkańcy miasta – mówił historyk. - Pewnego dnia esmani zamiast pilnować więźniów, poszli do knajpy. Więźniowie nie uciekli, co zaważyło na ich dalszym łagodniejszym traktowaniu. I tu pojawiło się pole do pomocy – tłumaczył.

Historia o Pedanterii to historia mieszkającego obok polskiego szewca – Józefa Szpyry i jego rodziny – żony Antoniny i 7-letniej córki Jadwisi. Szpyra, widząc latem 1942 roku wynędzniałych więźniów z workami prania, prosi małżonkę o ugotowanie dla nich ciepłej zupy.

- Następnie przy różnych wejściach na teren Pedanterii poustawiali dwa i pół litra kwaśnicy, a niepilnowani więźniowie w trakcie rozładunku zjedli ciepłą zupę, resztę zabrali do ciężarówki – mówił J. Proszyk.

Ale pomoc nie polegała tylko na karmieniu. Z czasem ogromną rolę w pomaganiu odegrała 7-letnia Jadwisia. Na prośbę rodziców pod pretekstem zabaw z piłką dziewczynka podchodziła do pralni i ciężarówki. Wtedy więźniowie wrzucali jej do specjalnie uszytego fartuszka z głębokimi kieszeniami listy z obozu, a Szpyrowie później wysyłali te listy do rodzin na podane adresy.

- 7-letnie dziecko biega tu, bawi się, a cztery razy w tygodniu działa jako totalny konspirator, przejmując te wszystkie listy. Od lata 1942 roku na tym placu dochodzi do największej wymiany informacji między obozem a światem zewnętrznym – podsumował historyk.

Zabytkowy Ratusz

Tradycyjnie dla zwiedzających z okazji Nocy Muzeów otworzył się Ratusz. Po budynku zbudowanym w latach 1895–1897 według projektu Emanuela Rosta juniora oprowadzał historyk Jakub Krajewski. Chętni mogli też zajrzeć do schronu w parku za Ratuszem. O przeznaczeniu i historii obiektu opowiadał również historyk Jacek Kachel. Wieczorem w sali sesyjnej magistratu odbył się klimatyczny koncert duetu Sabina Karwala i Mateusz Pisulak. Wcześniej w tym szczególnym dla miasta i mieszkańców miejscu zwiedzających witała przewodnicząca Rady Miejskiej w Bielsku-Białej Dorota Piegzik-Izydorczyk.

- Ratusz bielski, a szczególnie sala sesyjna, to jedne z piękniejszych miejsc w Polsce, a my mamy szczyt tu pracować. Dziękuję, że przyjęliście nasze zaproszenie. Zapraszam też państwa do udziału w sesjach Rady Miejskiej w Bielsku-Białej – najbliższa 29 maja. Kto chce może przyjść na galerię, kto chce, może nas oglądać podczas transmisji w internecie – zachęcała przewodnicząca.

Banialuka

Dużym powodzeniem, zwłaszcza wśród młodszych zwiedzających, cieszył się Teatr Lalek Banialuka im. Jerzego Zitzmana, który na ten wieczór zmienił się w żywe muzeum. Na widowni Dużej Sceny zasiadły lalki. Wielu - tych mniej skomplikowanych - można było dotknąć, wziąć do ręki i co najważniejsze - animować pod okiem aktorów teatru. Frajdy było co niemiara. W foyer stanęły kostiumy, na chwilę można było zamienić się w królewnę. Monika Woronowicz z Banialuki opowiadała chętnym o historii teatru lalek. Salwy śmiechu wzbudziły próby animowania marionetek przez wskazane osoby z publiczności - były scenki zalotów, awantur i tańca. - Zawitało do nas ponad 630 osób, wiele specjalnie, tak dzieci, jak i dorosłych – każdy odnajduje się w tej przestrzeni sztuki – mówił dyrektor Banialuki Jacek Popławski.

Galeria BWA

Galeria Bielska BWA zaprosiła do siebie na oprowadzania kuratorskie po aktualnych wystawach, a w Willi Sixta przygotowała nocowankę dla dzieci i ich opiekunów. Jedną z atrakcji i wielkim przeżyciem dla najmłodszych była gra terenowa w podziemiach budynku z użyciem czołówek.

Pozorna kruchość w zamku

Od godziny 20.00 swoje podwoje otworzyło dla zwiedzających Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej - Zamek Sułkowskich. Do wejścia tworzyły się kolejki. Tegoroczna Noc Muzeów odbyła się pod hasłem Pozorna kruchość, a to tytuł wystawy prezentowanej w muzeum. Zwiedzający mogli zobaczyć ceramikę ze zbiorów etnograficznych placówki i posłuchać bardzo ciekawego komentarza. Kolekcja liczy około stu trzydziestu eksponatów i obejmuje wyroby pochodzące z warsztatów garncarskich ze Śląska Cieszyńskiego, Małopolski, Moraw, Słowacji oraz Pokucia (dziś w granicach Ukrainy). Są tam naczynia bardzo proste – garnki, misy i dzbany, ale też barwny malowany fajans, gliniane instrumenty muzyczne czy zabawki.

Z okazji Nocy Muzeów darmowe atrakcje w Bielsku-Białej przygotowało ponad dwadzieścia różnych placówek. Poza opisanymi w tekście można było również zwiedzać: Aeroklub Bielsko-Biała, Allstar PZL Glider - Szybowcowe Zakłady Doświadczalne, Archiwum Państwowe w Katowicach Oddział w Bielsku-Białej, Automobilklub Beskidzki, Bielską Szkołę Przemysłową, Centrum Edukacji Ekologicznej Ekosynteza, cmentarz katolicki w Białej, cmentarz żydowski przy ul. Cieszyńskiej, kościół ewangelicki Zbawiciela, kościół ewangelicki filialny w Kamienicy, kościół ewangelicki w Starym Bielsku, Muzeum Fiata 126p, Pedagogiczną Bibliotekę Wojewódzką - Pałacyk Emanuela Rosta, Studio Filmów Rysunkowych, Teatr Polski i stary cmentarz ewangelicki w Bielsku.

17 maja zaprasza do siebie jeszcze kościół katolicki św. Stanisława BM w Starym Bielsku przy ul. św. Stanisława 6. W godz. 15.00-19.00 zaplanowano tam grę dla dzieci, a w godz. 19.30-21.30 zwiedzanie z przewodnikiem. Rezerwacja pod nr tel. +48732259325, e-mail: jozef.argasinski@gmail.com.

I znów szkoda, że nie da się być wszędzie podczas tej wyjątkowej nocy.

Emilia Klejmont